Setka w Bassano

Z Leksykon paralotniarstwa polskiego
Skocz do: nawigacja, szukaj

Setka w Bassano? Zapomnij, chyba, że polecisz w jedną stronę. Trójkąt nie wyda w żadną stronę. Jeśli chcesz walnąć trójkąt setkę lub 120 to zapraszam w dolinę Belluno - Feltre. A jak to wygląda w Bassano? Start możliwie wcześnie, czyli Costalunga. Przeskok na druga stronę i odbudowanie wysokości. Jeśli mamy dużą wysokość, to lecimy prosto w kierunku miejscowości Lusiana znana przez pilotów jako faking Lusjana. Jeśli nie ma za dużo wysokości, to robimy przeskok na anteny w miejsce, które na mapie jest opisane jako Brombe, a przez pilotów zwane Rubio. Tam odbudowujemy wysokość , przeskakujemy na grań z tyłu i lecimy w kierunku naszej ulubionej Lusiany.

Bassano100-1.jpg

Przelatujemy nad miejscowością Tortima lecąc cały czas wzdłuż grani korzystamy z termożagla który tam powoduje, że da się to zrobić nawet bez utraty wysokości. Oczywiście konkrety wykręcamy, gdyż i tak na końcu grani nad anteną musimy zrobić maksa, gdyż czeka nas długi przeskok i to pod górę w kierunku naszej ulubionej Lusjany. komin jest tuż za Lusjaną, ale jest nad szczytem góry wznoszącej się nad miastem, więc jeśli przylecimy na wysokości balkonów najwyższych budynków to i tak czeka nas zaglądanie przez okna do talerzy mieszkańców a potem lądowanie na dnie doliny na południe od miasta. Piloci którzy nie zrobili wystarczającej wysokości powinni szukać komina na przeskoku przed miastem po lewej stronie. W każdym razie powinniśmy przelecieć miasto z zapasem aby wejść nad tą górkę za miastem przynajmniej z 50 metrami nad szczyt. I tam zaczynamy się modlić o komin, ponieważ dalej jest pod górę i to ostro.

Bassano 100-2.jpg

Po wykręceniu komina nad Lusianą lecimy wzdłuż grani przelatując NAD linią wysokiego napięcia w kierunku górek zamykających wyjście z doliny transportującej ciepłe powietrze. Na nich uwalniają się kominy, a ponieważ lecimy pod górę, to wysokość szybko topnieje i trzeba ją odbudować. Dlatego koło miejscowości Marziele odbudowujemy wysokość przy okazji dając się zepchnąć w kierunku głównej grani. Najczęściej to tu dochodzimy do podstaw chmur. Przy okazji sekundowy rzut oka w kierunku północnym uświadamia nam, że tam też jest cywilizacja i gdyby nie tak wysoko to dało by się polecieć. Tu zaczyna się też lajtowy odcinek gdzie lecimy po prostej przecinając noszenia aż dolatujemy do tak zwanych serpentyn.Noszenia są tam dość częste i gęste, więc wysokość robimy dopiero przed przeskokiem przez dolinę na samotną górę po drugiej stronie doliny.

Bassano 100-3.jpg

Na szczycie góry jest figura Chrystusa jako urozmaicenie lotu dla paralotniarzy, ale najpierw trzeba się tam wyskrobać.Czyli najpierw termożagiel, a potem już normalnie. Ambitni piloci mogą jeszcze sobie zrobić wyskok po grani na zachód, żeby trochę wydłużyć cyfrę przelotu, ale niewiele im to da. Robimy maksa do góry, bo już wiemy że czeka nas długi i nudny przeskok. Czasem po środku doliny można znaleźć jakiegoś pierda, ale jak sama nazwa wskazuje to jedynie nas podrażni a nie uniesie. Wklejamy się w stoki jedziemy cierpliwie do góry na termożaglu. Tutaj dość dobrze działają serpentyny, choć ja zaznaczyłem na zdjęciu trochę wcześniejszą górę. Wszędzie powinno być podobnie. Gdy już zrobimy wysokość nad granie główne i z powrotem możemy przez sekundę popodziwiać płaskowyż za granią możemy już wracać w kierunku Semonzo. Powrót jest łatwy, bo lecimy z góry.

Bassano 100-4.jpg

W zasadzie to lecimy prosto na Brombę bo to najpewniejsze miejsce w okolicy i tam odbudowujemy wysokość. Oczywiście lecimy po linii noszeń, nawet jeśli nie układają się one idealnie po naszej trasie. Jeszcze przed przeskokiem przez Brentę robimy trochę wysokości, żeby przejść od razu w komin nad Costalungą.


Bassano 100-5.jpg
Bassano 100-6.jpg


Dzięki temu zrobimy wysokość i możemy pójść trochę tyłem przez najsilniejsze noszenia oszczędzając sobie przy okazji widoku początkujących pilotów wyrzucanych brutalnie z kominów przez niedobre powietrze. Ważne, żeby przejść tylną stroną kotła który jest po lewej stronie od mat, bo to da nam bezstresowy lot w kierunku Cimy. Trzeba pilnować wysokości, bo znowu lecimy pod górę

Bassano 100-7.jpg

Po minięciu Cimy, albo po wykręceniu się nad nią lecimy nad głównymi szczytami wzdłuż grani i robimy wszędzie maksymalną wysokość, bo czeka nas długa, niska i obniżająca się grań kończąca się na rzece Piava. Tu trzeba dość realnie ocenić warunki i nasze możliwości, bo kominy są tam rzadkie i słabe, więc lepiej odpuścić sobie niski lot jeśli grozi to lądowaniem. Szczególnie, że jest już późno i termika słabine. Co prawda, jeśli uda się wyskrobać na szczyt góry znajdującej się nad kościołem w Possagno to mamy dolot po prostej do lądowiska. Dobrze jest zabezpieczyć sobie trochę wysokości, żeby domknąć trójkąt i polecieć w pobliże Costalungi, a dopiero potem na lądowisko.

Bassano 100-8.jpg


Niestety te wszystkie wysiłki dają niecałe 90 km.

Bassano 100-9.jpg
Bassano100-10.jpg

Zbyszek Gotkiewicz