Podsumowanie zdarzeń 2019

Z Leksykon paralotniarstwa polskiego
Wersja z dnia 16:35, 10 sty 2020 autorstwa Admin (dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Skocz do: nawigacja, szukaj

W zeszłym roku udało się zebrać 63 zgłoszenia, w tym o dwa więcej. Czyli poziom zgłaszania jest podobny. Jest nieco więcej zgłoszeń opisujących sytuacje niebezpieczne, które nie zakończyły się wypadkiem. Świadczy to o rosnącej świadomości przynajmniej niektórych pilotów, że wypadki to zaledwie szczyt góry lodowej. Nasze bezpieczeństwo jest dużo częściej zagrożone i musimy poprawiać wszelkie procedury, które nie zabezpieczyły nas przed sytuacją niebezpieczną. Niech statystyka, która mówi, że latanie na paralotni jest 200 razy bardziej niebezpieczne niż jazda samochodem będzie memento tego odcinka.

Z2019 tabelka.jpg

Jak widać w wypadkach i innych zdarzeniach ustaliła się pewna równowaga, za którą odpowiada już statystyka. Mamy pewne warunki wyjściowe i bez ich zmiany nie będzie też zmiany statystyki. Te czynniki wyjściowe, to przede wszystkim umiejętności i wiedza pilotów. To można poprawiać. Trzeba mieć świadomość, że kurs powinien nauczyć nie tylko rzucenia się w przepaść, często z pomocą instruktora a lądowanie jakoś się uda. Lot musi być zaplanowany, a wszystkie procedury przestrzegane. I jest to świadomość potrzebna nie tylko pilotom którym wiele brakuje w zakresie wiedzy i umiejętności. Jest to także olbrzymie wyzwanie dla instruktorów, do których przychodzą ci bardziej świadomi po wiedzę i umiejętności. To, co piloci dostaną na kursie od instruktora odciśnie piętno na ich zachowania w późniejszej praktyce. I dobrze by było, aby to było pozytywne piętno. Bez lekceważenia procedur, warunków, samodoskonalenia. Z tabelek wynika, że piloci coraz częściej zgłaszają problemy z podwinięciami. Powietrze się nie zmienia a konstrukcje są coraz bardziej bezpieczne. To skąd taki wzrost zgłoszeń? Prawdopodobnie kłania się tu coraz mniejsza umiejętność latania aktywnego. Celują w tym piloci napędowi, którzy korzystając ze skrzydeł samostatecznych nie próbują nawet reagować na ruchy skrzydła. Piloci latający swobodnie też bardzo często siedzą w uprzężach jak zamurowani, a wingowery czy spirale traktują nie jak normalny element lotu który należy opanować i ćwiczyć, ale jako element wyższego pilotażu zarezerwowany dla nielicznych akrobatów.

Z2 2019.jpg

Jak widać zgłoszeń od pilotów latających napędowo jest dużo mniej niż od latających swobodnie. Wynika to prawdopodobnie z tego, że piloci napędowi nie tworzą społeczności, każdy lata u siebie za stodołą i nie interesuje ich tworzenie środowiska z wymianą informacji, rozwojem i wzajemnym wsparciem. Jedyne przejawy zainteresowania to kupno/sprzedaż sprzętu, dobór śmigła i regulacja gaźnika. Tu docieramy do drugiego czynnika, który ma olbrzymi wpływ na statystykę. Jest nim człowiek z wszystkimi ograniczeniami. Z tym, że szybka nagroda bierze przewagę na długofalowym planowaniem, z tym, że pragniemy zajmować wysoką pozycję w stadzie, z tym że nie zwracamy uwagi na fakty sprzeczne z naszymi oczekiwaniami. Jest cały katalog cech siedzących w podświadomości,które mogą nas doprowadzić do wypadku. Jedyne, co może nas uchronić od wypadku w takiej sytuacji to nieć procedury na wszystko i ich przestrzegać. Na przykład jeśli mamy problem, który zajmuje nasz umysł, to nie latamy. Przykłady z tego roku? Pilot, który uciekł na latanie przed pogrzebem bliskiej osoby zginął być może właśnie dlatego, że nie mógł spokojnie myśleć o lataniu. Pilot, któremu zaczęła się kontrola urzędu skarbowego w firmie źle podpiął się do skrzydła. Z zeszłego roku przykład: pilot który za kilka dni miał mieć rozstrzygającą sprawę rozwodową na która czekał kilka lat zapomniał zapiąć taśmy udowe przed startem. Latanie nie może być ucieczką przed problemami bo takie lekarstwo bardziej szkodzi niż pomaga.


Z 2019.jpg

Jak zwykle podziękowania dla Kasi Huzarskiej za opracowanie graficzne.

Autor: Zbigniew Gotkiewicz